Jesli poranek czwartkowy byl ciezki, to jakby tu wlasciwie opisac nastepne...??!!
Szczescie w nieszczesciu choc to atak wirusow byl, to jednak nie byly to wirusy komputerowe ;) .
Ale choroba o zadkim imieniu i gwaltownym przebiegu wylaczyla mnie z zycia na praktycznie caly weekend...
Dzieki Bogu przyniesione przez Piekniejsza Polowe wiruski z pracy zostaly juz pokonane i mozna spokojnie wracac do zycia.
Dzisiejszy wpis bedzie ciutk krotszy ale rekonwalescencja ma swoje prawa...
I co nie mniej wazne - obowiazki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz