poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Czwarta nad ranem..."

Pobudka juz przed czwarta... ;)

Zapewne czesc z Szacownych Autorow moich ulubionych blogow zastanawia sie o strasznie zwariowanych porach czytania ich wpisow... . W dni powszednie mam czas na swoj poranny rytual w przedziale czasowym 4.00-5.15. Nie tylko taka zmiana zaszla w moich porannych zwyczajach - niestety w zwiazku z tak wczesnym "zrywaniem sie" z cieplutkiego lozka, cappuccino pijam dopiero w okolicy godz. 6.00 (juz w kontenerze na budowie). 

Czasami udaje mi sie wykrzesac o tej wczesnej porze sklecic jakis sensowny komentarz (choc prawde mowiac nie jest to latwe - bo wymagam powolnego i dlugiego startu w nowy dzien ;).  Wieczorem zas, juz po kolacji oraz spelnieniu roznych obowiazkow domowych i rodzicielskich (w tym pomoc mojej Meskiej Latorosli w odrabianiu prac domowych), nie zawsze udaje mi sie zachowac przytomnosc (usiadzie czlowiek na chwile i urywa mu sie wizja i fonia a dziala jedynie naglosnienie ;) :D . 

Weekendami zas plan wyglad najczesciej tak, ze w sobote robimy tygodniowe zakupy oraz generalnie sprzatanie domu (oraz powozow). Sobotnie wieczory (a czasami popoludnia) to spacery dookola Fortu, odwiedziny znajomych lub spokojny wieczor w domu przed kominkiem. Niedziela rozpozyna sie rodzinnym sniadankiem o 9.00. Do obiadu spokojne dzialania rozne. Po obiedzie spacer lub kawa (u znajomych albo u nas). Systematyczna i schematyczna nuda. Ale co najwazniejsze - nam to odpowiada (czasami weekendami wybieramy sie na zwiedzanie - ale w tym roku zaleglosci finansowe mamy tak duze do odrobienia, ze dopiero na wiosne gdzies dalej wyjedziemy...). 

Wyjazd do pracy, praca oraz powrot codziennie zajmuje mi jakies 13 godzin (kawalek dojezdzamy - w ta i z powrotem w sumie bedzie 180 km). Praca hydraulika nie zawsze jest lekka (a w budownictwie przemyslowym to juz na pewno), wiec te kilka miesiecy lenistwa dosc intensywnie i aktywnie wypacam ;) . Moze za jakis czas przyzwyczaje sie do tego systematycznego wysilku - jak na razie pozostaje mi pot i kurz...!!

8 komentarzy:

  1. Faktycznie niewesoło - a ja narzekam.Aż mi wstyd , naprawdę :( Pamiętam czasy w Warszawie,kiedy wracałam do domu chwilę przed północą ,zaś rano spałam do momentu,kiedy biegiem zrywałam się ,by zdążyć odbyć ponad 40-minutową drogę do pracy.Ehh wtedy płakałam,że mam mało czasu! Cóż za ironia...
    Piosenka zaś przypomina mi nieśmiertelnie najpiękniejszy choć smutny dość okres z mojego życia. Nigdy już, tak jak wtedy nie kochałam budzić się o 4 nad ranem .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez Basiu! Wrecz odwrotnie!! Dosc wesola kompanie mam w pracy ( co jest na pewno pewnym plusem /nawet "dodatnim" ;) /. Dzieki temu oprocz "potu i kurzu" mamy jeszcze "kupe" smiechu :D

      Bardziej ubolewam na swoim "uwstecznieniu" w komentowaniu co ciekawszych wpisow (ktorych rowniez Ty nie szczedzisz). Niestety moj poranny rozruch jest powolny i dlugotrwaly (a czasu malo!!) a wieczorem roznie bywa... .

      Ponadto nalezy wziac pod uwage fakt, ze ladnych pare miesiecy "siedzenia" w domu obnizylo kondycje fizyczna.

      Nie ma tragedii - sa notorcznie niedospane noce ;) .

      Dziekuje Ci, Basiu, za dobre slowo!!

      Usuń
    2. Ubolewałam raczej nad faktem iż tyle zajmuje ci praca - 13 godzin. Ach gdzie te czasy ,że po 8 godzinach zamykało się za sobą drzwi i nikt nawet nie śmiał się obejrzeć?
      A tak a propos wieku - poniekąd z tego powodu straciłam ukochanego i poniekąd z jego winy jestem tu gdzie jestem. Mimo iż doskonale odnajdywałam się w okresach historycznych tak w muzyce jak literaturze uważał ,że jest dla mnie za stary , a ja zbyt młoda ,by "te" czasy zrozumieć.Nie raz otwierał jeszcze potem oczy ze zdumienia ,gdy śpiewałam wszystkie piosenki z "jego" młodości i w dyskusjach pomiędzy znajomymi z "jego" przedziału wiekowego zaskakiwałam błyskotliwą trafnością odpowiedzi.To jednak nie wystarczyło,by przekonać go iż mimo ,że młoda trochę rozumu jednak ma. Zaś obecny mój facet nie ma zupełnego pojęcia co to znaczy żyć w postkomunistycznej Polsce, a o jakiejkolwiek dyskusji na ten temat nie ma mowy ,bowiem co go to obchodzi? Dobrze jest znaleźć kogoś ,kto wbrew wszystkim uzna ,że SDM jest dla wszystkich ponad wiek!

      Usuń
  2. Stare Dobre Małżeńtwo- ehhh, też przypomina mi młodość :) uwielbiałam ich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi sentyment zostal do dzis (nawet prace z j. polskiego na maturze pisalem na bazie poezji spiewanej ;) .

      Usuń
  3. Czyżbyśmy byli wszyscy w tym samym przedziale wiekowym? ;)
    Też jestem chronicznie niewyspana, do późna pracuję, a dziecko rano wstaje nie patrząc na mamusine cienie pod oczami (i tak mam dobrze, bo starszego małżonek szykuje do szkoły).
    :)
    Pozdrawiam Belgię i Belgów, również adoptowanych.
    Mam sentyment do tego kraju, bo poznałam w nim mojego męża... i tak to się zaczęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam, ze pokolenie JPII (choc nie wszyscy z powodow religijno-ideologicznych pewnie beda chcieli sie pod tym podpisac), Stanu Wojennego (oraz kolejnych reform rolnych i gospodarki), kolejek i kartek w sklepach, kabaretu Elita i Tey i SDM (miedzy innymi) rozsiane dzis po calej Europie (oraz innych kontynentach) ciezko pracuje na lepsza przyszlosc wlasna i wlasnych dzieci... . Czesc z nas "zalapala sie" na synekury polityczne i korporacyjne w kraju a czesc z pozostalych emigruje... .

      Ten przydlugi wstep mial zastapic pytanie o wiek (date urodzenia itp. ;) . Spotykajac kobiete w tzw realu, nie pytam sie o wiek (a w blogosferze trudno o mozliwosc podziwiania jej piekna w naturze, a czasami nawet z fotografii ;) .

      Dzieki Justynko za pozdrowienia! Pozdrawiam z zimnej (jak na standardy belgijskie) Flandrii!!

      Usuń
    2. 39, za parę tygodni, w każdym bądź razie jeszcze w tym roku.
      Aż sprawdziłam sobie to pokolenie JPII. Na tzw.oazę mam nerwową wysypkę, nigdy nie lubiłam iść za tłumem, a już na pewno nie za tłumem radujących się na wezwanie. Za to wiekowo raczej się mieszczę ;)
      W każdym bądź razie kartki i kolejki pamiętam dobrze. Stan wojenny... przygotowywałam wydmuszki do szkoły, kiedy w telewizji powiedzieli, że szkoły będą zamknięte. Mieliśmy bardzo długie ferie zimowe tego roku. No i parę miesięcy spędził u nas kuzyn z Gdańska (który chodził do klasy z jednym z Wałęsów). Na zapadłej wsi rzeczywistość wygląda inaczej :)

      Usuń