niedziela, 11 sierpnia 2013

Panskie oko konia tuczy czyli co tam Panie nowego u Dunczyka

Palac Lackich w Posadowie

Patrzac na obrazy ze stadniny koni w Posadowie wstrzasnely zapewne wielu obroncow praw zwierzat a osobliwie koni. Chcialoby sie glosno krzyknac: "Zle sie dzieje w panstwie dunskim!!!" I choc zal mi ogromnie tych koni, to jednak nie wstapie do "Tary" i raczej nie bede podgladal, blokowal ani napadal na zadne stadniny czy targi konskie... .

"Panskie oko konia tuczy" to staropolskie powiedzenie moze jeszcze nigdy nie nioslo ze soba tyle tresci i nie odzwierciedlalo tak ostro tej zyciowej prawdy. Prawdy na pewno nie obcej Szacownym Autorom moich ulubionych blogow: Pani Kamphory, Pana Jacka z Boskiej Woli, Pani Tupai, Indianki, czy goracokrwistej Pani Kiry

Sluchajac i ogladajac doniesienia prasowe z Posadowa (trafilo sie temat dziennikarzom, jak slepej kurze ziarno i jak zwykle cala masa rykoszetow...) odnosi sie wrazenie, ze chodzi o to, ze "tylko koni zal" nam bo "takie patrzace"... . Otwiera sie scyzoryk w kieszeni (no ale daleko wspolczesnym dziennikarzom do ich pierwowzorow bardow, czy innych gawedziarzy) na te nieporadne speckacje dziennikarskie... . Temat dzwieczacy jak zloto i swiecacy jak pierwszej wody brylant a tu... . Kicha!! Ale zostawmy tych biednych dziennikarzy w spokoju, bo nie o nich dzisiejszy wpis... .

W Posadowie mamy taka oto sytuacje: dzierzawiacy i podobnoc doswiadczony hodowca koni z Danii dzierzawi majatek (ze zlikwidowanego wczesniej PGRu, ktory znowu powstal na bazie zagrabionego majatku prywatnego). Zostawmy dzis w spokoju grabieze dokonane przez Lewiatana w przybraniu Czerwonym (niepodobne to do mnie, nieprawdaz?!? ale zdaje sie, ze jakas zmiana wewnetrzna we mnie zachodzi...) a skupmy sie na wspolczesnym prywatnym dzierzawcy.

Wlasnie... . Moze to byc jedna z przyczyn zaistnialej sytuacji. I choc Jezus swojego czasu w przypowiesciach nauczal swoj lud a z czasem rozne narody swiata (Marek 12, 1-12). Bo wlasciciel raczej dba o wlasna wlasnosc (winnice czy inne stadniny). Dba bo nie tylko zaplacil za swa wlasnosc ale i z nia sie zzyl i chce ja przekazac swoim potomkom (a czesto otrzymal ja od swych ojcow) aby ta wlasnosc pomnazali i zachowywali w swym rodzie... . Ale, ale - zaraz mi Panstwo wyrzucicie nieznajomosc literatury polskiej na poziomie maturalnym (sprzed reformy pod koniec XX w.) - bo przeciez w "Nocach i dniach" mamy swietlana postac Boguslawa, ktory choc byl przez cale dziesieciolecia zarzadca cudzych majatkow wlasnie. Ale on nie tyle sluzyl tym wszystkim wlascicielom trwoniacych "owoce ziemi polskiej i pracy rak ludzkich" (a takze sprzezai konskich) najczesciej w  towarzystwie pan nienajciezszego autoramentu (i najczesciej na ich zascianki) w Paryzu (Las Vegas w funkcji raju utracjuszy jeszcze nie istnialo a Monte Carlo pozniej stalo sie w Europie jaskinia hazardu dopiero po II Wojnie Swiatowej). Boguslaw jako sluga "ziemi, tej ziemi"(tzn. polskiej ziemi). 

Coz Dunczyk to tylko dzierzawca, ktory najal 4 pracownikow (a rozne problemy zwiazane z najemnymi pracownikami rolnymi sa znane juz od starozytnosci...) aby sie zajmowali konmi rzeczonego Pana Dunczyka. Niestety w swietle doniesien prasowych ten pan bardziej niz hodowca jest handlarzem koni, co wyjasnialoby po czesci oszczedne podejscie do sprawy nabywania karmy. Choc nie znaczy, ze go tlumaczy lub usprawiedliwia!! Wrecz odwrotnie! Przeciez tansze utrzymanie koni mozna uzyskac przy ich jednoczesnym dobrostanie z wykorzystaniem lak jako powaznego elementu konskiej diety. 

No ale dzierzawca daleko a robotnicy nie mieli zadnego interesu, zeby sobie roboty dodawac... .

I jak zwykle ucierpialy niewinne stworzenia.

Wlasnosc oznacza odpowiedzialnosc. I jest to wielka odpowidzialnosc, bo nie tylko prawna i nie tylko tu i teraz. Jest to odpowiedzialnosc za zachowanie w jak najlepszym stanie biosfery oraz zasobow mineralnych ziemi dla przyszlych pokolen (wlacznie z zachowaniem i rozwojem tzw. zasobow ludzkich :) .

Niestety dominujacy na swiecie dzis model zarzadzania tymi drogocennymi zasobami, to model najemnego pracownika i dzierzawcy wg najgorszych znanych nam z historii wzorcow. 

I tak zamiast byc wladcami i dziedzicami Ziemi, jestesmy jej okupantami i grabiezcami... .

A teraz kiedy "prawdziwych Cyganow juz nie ma", to "tylko koni zal...!"
WebRep
currentVote
noRating
noWeight

10 komentarzy:

  1. 300 koni, częśc stała w stajniach po 2 w jednym boksie, niektóre po 4 lata nie wychodziły... Pan Duńczyk rozrabia i w swoim kraju, tam jest znany od ciemnej strony jeśli chodzi o hodowlę. Posadowo, niegdysiejsza duma polskiej hodowli, to był odpowiednik tzw "puppy mill" czyli psiej fermy - produkcja koni sportowych jak najniższym kosztem.

    Konie pojechały do prywatnych domów, gdzie na pewno będzie im o niebo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znac, Pana Dunczyka nie mialem szczescia (wlasciwie nieszczescia) znac. Moim zdaniem za malo sie tym wszystkim interesowal... .

      Mam nadzieje, ze teraz nowi opiekunowie koniowatych okaza sie bardziej odpowiedzialni!!

      Usuń
  2. Witaj Falko.

    Moim zdaniem dla pana dzierżawcy ta dzierżawa nie była wielką inwestycją a potencjalne dochody mało znaczące stąd brak zainteresowania zaistniałą sytuacją. W świecie biznesu w którym nie liczy się człowiek nie ma co się dziwić takiemu traktowaniu zwierząt. Wielkie pieniądze pochłaniają corocznie dziesiątki tysięcy istnień ludzkich oraz bezlitośnie miażdżą Matkę Naturę jeśli stoi na ich drodze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wbrew tupaniu nóżką pewnych osobników, którzy jęczą, że państwo wpieprza się w nieswoje sprawy, istnieją przepisy chroniące zwierzęta przed znęcaniem się. A wszystko dzięki tym znienawidzonym lewakom...

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Kiro zawsze dziwiło mnie, i dziwi takie ogromne zaufanie do państwa (Lewiatana) oraz do prawa które ono/on stanowi. Tak na prawdę to uważam że żadne prawo, nawet najbardziej restrykcyjne niczego nie zmieni jeśli nie będzie odpowiedniej edukacji kształtującej świadomość człowieka. Wystarczy pooglądać na Discovery programy typu "Policja dla zwierząt", mimo restrykcyjnego jak nigdzie prawa, oraz odpowiednich służb do jego egzekwowania w USA okrucieństwo wobec zwierząt kwitnie jak tulipany na holenderskich polach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Nadar Znikąd

      Jakie znowu zaufanie??? Po prostu pewne rzeczy TRZEBA karać. Co nie znaczy, że nie należy edukować, wskazywać lepsze rozwiązania, etc. Ale chyba to drugie nie jest zadaniem państwa, prawda?

      Usuń
  5. Szacowna Kira, jak przystalo na prawdziwa muze, musnie skrzydlem problem, delikatnie i bez nachalnosci sugerujac zagadnienie. Tym razem rowniez to zrobila... .

    Chwalic Lewiatana nie ma za co ( szczegolnie w tym opisywanym przeze mnie we wpisie przypadku). Najpierw administracja panstwowa niszczy wspolnoty nizszego rzedu (rody, bractwa cechowe, wspolnoty lokalne i regionalne) grabiac je z ich praw oraz pozbawiajac je ekonomicznych podstaw. A tworzyly one bardzo wazne samoregulujace sie instytucje (w rozumieniu spolecznym) - wytwarzaly normy i wartosci, kreowaly pozadane wzory zachowan oraz kontrolowaly ich realizacje... .
    Szacowna Kira zapomniala dodac, ze mimo tego, ze nos Lewiatana byl gleboko wetkniety w teren prywatnej dzialalnosci (przeciez ta stadnina byla pod ciaglym nadzorem powiatowego weterynarza), to jednak Lewiatan zadnych nieprawidlowosci nie zauwazyl dopoki sie osoby prywatne tym nie zainteresowaly i nie naglosily sprawy!!! Czyli resztki (zniszczonej przez Lewiatana oraz mode na nowoczesny styl zycia) tradycyjnego systemu kontroli spolecznej zadzialaly i zmusily Lewiatana do dzialania!!

    A powinien wczesniej zadzialac Zwiazek Hodowcow Koniowatych (ktory dzis pelni podobna funkcje, jaka drzewiej pelnily bractwa cechowe) - przeciez nikt nie zabrania zwiazkowcom wpadac z wizyta i rozmawiac na luzie z hodowcami, ktorzy sami chetnie sie pochwala swoimi konikami oraz podziela sie radosciami i troskami)... . Podejrzewam, ze jest to jednak struktura o silnym zabarwieniu czerwonym i bedzie kontynuowala (nie)chlubna tradycje PRL-owska... .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj osoby prywatne nie mogą NIC zrobić takiemu bydlakowi (proszę wybaczyć łacinę podwórkową). A i sam ZHK pozostał bierny. Nie ma innego wyjścia, jak pod skrzydła paskudnego "Lewiatana" się chronić.

      Usuń
  6. Ech, Falco,
    a Waść ciągle chcesz połączyć ogień z wodą?

    Właśnie wracam z Bobolowiska, gdzie już raczej nie zawitam. I to mi się wypomina, żeś mnie, Falco, w moich internetowych bojach opuścił.
    Więc tutaj jeno na pamiątkę tych bojów kładę pamiątkę, ażeby nie wszystko po mnie szczezło.

    Gerwazy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alez Panie Gerwazy! Wlasnie takie polaczenia sa interesujace (niejako od poczatku ludzkosci). Poczatkowo sluzylo li ono jedynie gaszeniu ogniska np.: obozowego, by z czasem napedzac rozne maszyny aby dzis w postaci high tec (czyli stosu atomowego, zastepujacego stos drewniany, czy tez weglowy) napedzac najwieksze elektrownie... .

      Opuszczenie Waszej Milosci wyniklo z przyczyn obiektywnych (troche wyjasnialem ten temat w moim ostatnim wpisie). Choc miedzy Bogiem a Prawda, to i tak w cyberprzestrzeni staram sie bojow nie toczyc a raczej swoj prezentowany punkt widzenia wzglednie zrozumialym jezykiem objasniac a tym co mnie opatrznie pojeli (lub zgola w ogloe nie pojeli o czym gwarzylem) wyjasniac swoj punkt widzenia (prezentujac w tym odrobinke uporu i chyba szalenstwa).

      Wychodze z zalozenia, ze gwalt ino gwalt zrodzi staram sie w boje intelektualne nie wdawac a jedynie "nieumiejetnych pouczac", majac jednoczesnie na wzgledu fakt, ze i moja wiedza niekoniecznie kompletna jest (oglednie ujmujac) i starajac sie wyciagac z kazdego spotkania w cyberprzestrzeni (jak i w tzw. realu) nauke jakowas dla siebie wyciagac... .

      Takoz sadze, ze i z tego naszego spotkania sieciowego cos dobrego wyniknac moze (a chocby jedno i to, zes mi przypomnial Drogi Panie Gerwazy wielka przyjemnosc plynaca z zabawy jezykiem ojczystym i lzejszym traktowaniu spraw powaznych i tych calkiem lekkich).

      Na koniec mego skromnego przypisu do glossy Waszeci wspomne jedynie to, ze wzburzenie wielkie musialo w Tobie wywolac przyjecie jakie Cie spotkalo bylo na Bobolowisku, zes Wacpan tu "pamiatkowe pamiatki" swych bojow cybernetowych zostawic chcial (jakoby wskazujac na wyzszosc masla maslanego nad maslem smietankowym, tak smacznym przeciez...).

      Potomnym zas Waszmosc moglbys ten, zapewne uczony wielce, wpis na Dziupli Blotniaka umieszczony, powszechnie dostepnym uczynil.

      Konczac przesylam po staropolsku glebokie uklony Waszeci i polecam sie laskawej pamieci Waszej Milosci, Wielce Szanowny Panie Gerwazy!

      Usuń